Tuesday, July 29, 2008

Row row row the boat...


All my girls and a little Jay.

Dzisiaj kolejna porcja zdjec, tym razem z malego wypadu na miasto i przejazdzki rowerem wodnym wzdluz fosy okalajace stare miasto. Wlasciwie to robienia zdjec w pelnym sloncu w poludnie powinno unikac sie ze wzgledu na olbrzymie kontrasty i cienie. Troche te negatywne zjawiska zlikwidowalem w programie CS3 zdobywajac kolejne doswiadczenia fotograficzne. Tym razem doczepilem do mojego Canona 400D inny obiektyw, aby moc robic zdjecia z wiekszej odleglosci (Sigma 28-135mm z mojego starego analogowego Canona). Pogoda byla naprawde super. Slonce caly czas i lekki wietrzyk - 27 -30 st ! Wow !



Isabella, Katarina and Joanna in the boat.


Row, row, row your boat. Gently down the stream.
If you see a crocodile. Don't forget to scream. Argh!


Row, row, row the boat. Gently down the stream.
Throw your teachers overboard. And listen to them scream!


Row, row, row your boat. Gently down the lake.
Don't stand up and rock the boat. That's a big mistake!


Row, row, row the boat. Gently down the river.
If you see a polar bear. Don't forget to shiver.



Row, row, row your boat. Underneath the stream.
Ha! Ha! Fool'd ya all! I'm a submarine.


What's this ? I really don't know.

To cos znajduje sie na jednym z glownych placow w Malmö, tj. Plac Gustawa Adolfa. Znajduje sie tutaj wiele reastauracji, butikow i laweczek gdzie mozna chwile przysiasc i poogladac sobie ludzi.


Kasia a little bit tired drinking Coca.


One of the buildings at the Gustaf Adolf Square.


Isabella delighting in her ice-cream.


The green bus in Malmö.


A view of the part of Gustaf Adolf Sqare.


A big tree just in the middle of the sqare.


A bird among the people.

2 comments:

recoleta said...

Zazdroszczę Wam tych możliwości, jakie daje Wasze miasto. Podczas upałów, gdy człowiek nie wyjeżdża na tzw. łono przyrody może naprawdę odpocząć, zrelaksować się. Tego mi u nas strasznie brakuje. Gdy teraz u nas panują sakramenckie upały, po pracy przychodzę do domu i nawet nie mam ochoty robić obiadu. W kuchni ukrop nie do wytrzymania (okna kuchni, dużego pokoju i sypialni wychodzą na południowy zachód). Po prostu można się wściec. W nocy nie da się spać. Mury rozgrzane do czerwoności, a jeszcze do tego dochodzi dach (mieszkamy na ostatnim pietrze). Gdy wymienialiśmy sobie okna parę lat temu założyliśmy takie fotochromatyczne, które się przyciemniają pod wpływem słońca, ale jakoś nie zauważyłam szalonej zmiany w odczuwalnych temperaturach wewnątrz.

Wojtek said...

Fajny wierszyk :-))