Friday, January 07, 2011

Our basement

(Polish) Nasza Piwnica.
Dzisiaj proponuje zejsc dwa poziomy nizej do naszej piwnicy, gdzie znajduje sie miedzy innymi pralnia. To zagadnienie wymaga jednak pewnego wyjasnienia, jako ze w Szwecji w prawie kazdym budynku mieszkalnym jest pralnia i to osobna dla kazdej klatki (najczesciej w piwnicy, ale czesto rowniez na pietrach). W naszym budynku jest takich pralni trzy i to wlasnie tutaj robi sie pranie. Jest to bardzo wygodne, bo do dyspozycji ma sie rowniez suszarke obrotowa, jak rowniez suszarnie w specjalnym pokoju z silnym nawiewem goracego powietrza. Pralki do prania kupuja w Szwecji prawie wylacznie tylko ci, ktorzy mieszkaja we wlasnych domkach. No chyba, ze komus nie chce sie schodzic do pralni to wtedy mozna miec tez pralke w mieszkaniu tak na wszelki wypadek. Tymi wlasnie schodami (albo jak ktos woli winda) schodzi sie do naszej piwnicy.



Washing machine and dryer. Dwie pralki i suszarka obrotowa.



Centrifuge. Wirowka szybkoobrotowa.



Drying Room. Pokoj do suszenia z nawiewem goracego powietrza.



In our cellar. W naszej piwnicy jest tez specjalny pokoj na przechowywanie rowerow i osobisty box na stare rzeczy.



Booking board.
Tutaj rejestruje sie pranie na dowolny dzien i godzine.


Hobby room.
To wejscie do tzw. hobby room, gdzie mozna sobie cos pomajsterkowac albo pomalowac, co byloby raczej klopotliwe w mieszkaniu.

3 comments:

Wojtek said...

No bardzo fajne, cywilizowane rozwiązania. Myślę, że u nas głównie mieszkańcy musieliby dorosnąć do takiego poziomu usług. U nas w przychodniach ludzie kradną wszystko, począwszy od włączników światła, dolnopłuków, wężyków wody (bez zamykania jej dopływu!), a na gaśnicach skończywszy. Sądzę, że te pralki by zbyt długo w Polsce nie postały w takim stanie.

recoleta said...

Dla mnie takie rozwiązanie jest bombowe. Jako mieszkanka bloku, wiem coś o tym, jak człowiek nie ma gdzie powiesić prania, albo trzymać rower. Całe życie kombinujemy, chociaż i tak mamy jeszcze nie tak źle, bo w moim bloku mam do dyspozycji suszarnię. Inna sprawa, że doprowadziłam ją częściowo do stanu połowicznej graciarni (z sąsiadką na spółkę), ale nie trzymamy tam rzeczy przeznaczonych do wyrzucenia, typowych śmieci, tylko np. materac do łóżka, który jest wielki, sztalugi malarskie, które też zajmują sporo miejsca, a nawet 15-kilowy worek z suchą karmą dla kotów. Jest tam sucho i ciepło. Same sobie sprzątamy, we własnym zakresie wymalowaliśmy pomieszczenie i zawiesiliśmy sznurki. Może u nas w bloku mieszkają normalni ludzie, ale jest czysto, nikt nie maże po ścianach, nie demoluje wind, nie kradnie rzeczy sprzed mieszkania. Od samego początku wciąż mieszka niemal ta sama ekipa, wszyscy się znają, więc to może dlatego.

Jerry said...

No i wlasni, jesli w budynku mieszkaja jego wspolwlasciciele (bo my po kupnie mieszkania jestesmy udzialowcami w firmie HSB) to kazdy dba o porzadek. Poza tym tutaj ukrasc np. pralke z pralni albo cos innego byloby raczej niemozliwe, poniewaz urzadzenia zamontowane sa na stale (przytwierdzone do podlogi) a poza tym wszystkie drzwi otwiera sie po przylozeniu magnetycznej plytki. Zreszta tutaj kazdy kazdego zna i wyniesc cokolwiek byloby raczej trudne. Te urzadzenia jak pralki itp. sa innego typu (nie do mieszkan) wiec nie wiem, czy ktos mialby z nich pozytek. No i samodyscyplina jest wysoka. Jak ktos placi okolo miliona koron za mieszkanie to szanuje sie nie tylko je, ale i cale otoczenie.

Powiem tez, ze inna specyficzna cecha jest to, ze kuchnie zarowno w mieszkaniach czynszowych jak i takich jak nasze obecne (wlasnosciowych) sa umeblowane. Mozna oczywiscie zmienic sobie urzadzenie wedlug wlasnego gustu, ale z reguly wlasnie do kupna szuka sie takiego mieszkania, ktore juz jest nowe i pasuje stylowo.