Friday, March 01, 2013

Simba

The last two days, we've had a special tenant in our house. It is a small cat named Simba. Our neighbor had to go somewhere and asked us to take care of it. I took the opportunity and took a couple of photos of this very funny cat.

(Polish) Od dwoch dni mamy lokatora w naszym mieszkaniu. Jest nim bardzo zabawny maly kotek o imieniu Simba. Tak sie zlozylo, ze nasza szwedzka  sasiadka musiala pojechac do swoich rodzicow i poprosila nas o popilnowanie Simby. Nie jestem wielkim milosnikiem kotow, ale jakos nie wchodzimy sobie zbytnio w droge. Zrobilem nawet jemu pare zdjec i stwierdzilem, ze koty sa bardziej fotogeniczne i lepiej pozuja do zdjec niz psy. Tutaj jednak koncza sie zalety kotow. Najgorsze jest to, ze kot wejdzie wszedzie. Na stol, kuchenke, zaglada do garnkow,  a nawet polozyl mi sie na reke, gdy obrabialem jego zdjecie. Nastepnie wszedl za komputer, bo tam bylo mu cieplo. No i zawsze ma to zdziwione spojrzenie. Chyba dlatego mlodych zolnierzy w Polsce nazywa sie kotami.

Black and white version of Simba.

4 comments:

Wojtek said...

Zawsze się zastanawiałem skąd się wziąła ta nazwa dla żołnierskich newbies. Kombinowałem z futrem, a tu chodziło przecież o zdziwione spojrzenie ;-) Nie wpadło mi do głowy ;-)))

recoleta said...

Ale kot jest przepiękny! Jakie cudne oczy! I - rzadko to mi się zdarza mówić - zdjęcie kolorowe chyba lepsze. Oddaje piękna kolorystykę oczu i futerka. Co do zdziwionego spojrzenia... wraz z moimi koleżankami (właścicielkami kilku kotów, a jest ich sporo, bo na trzy osoby wypada 7 sztuk), stwierdziłyśmy już dawno, że one - jako bóstwa, ewentualnie wcielenia jakiegoś boga - patrzą na ludzi z góry, jako że jesteśmy ich sługami.;-) Coś w tym naprawdę jest.

Jerry said...

No i gdyby koty mialy rozmiary czlowieka, to pewnie dawno by zjadly czlowieka.

recoleta said...

Są takie koty. Nazywają się tygrysy i lwy. No, może ciut większe od człowieka. Ja każdą noc sypiam z najmniejszym z moich kotów, który zawija się jak szalik wokół szyi i cicho pomrukuje. Tak się przyzwyczaiłam, że nie mogę zasnąć, jak gdzieś spaceruje po mieszkaniu i spóźnia się do łóżka.:-)