The most important things are the hardest things to say. They are the things you get ashamed of, because words make them smaller. When they were in your head they were limitless; but when they come out they seem to be no bigger than normal things. It's hard and painful for you to talk about these things...and then people just look at you strangely. They haven't understood what you've said at all, or why you almost cried while you were saying it.
Sunday, January 30, 2011
A little terrorist in our home
(English) There is a little, plastic "terrorist", living in our apartment with us from the beginning, attached to the each radiator (with the exception of the bathroom) who counts in our home energy consumption. The higher number it shows, the higher our final energy bill will be. Only our bathroom is free from it (thanks God). Furthermore, it is connected in some way to the Internet, so we can check our energy consumption on the web. Thus, we can save a lot of money by keeping our radiators as cold as possible. The good news is that it's warm enough in our whole apartment anyway, in spite of the radiator's temperature.
(Polish) Od samego poczatku jak kupilismy nasze nowe mieszkanie, mieszka razem z nami taki maly plastikowy "terrorysta", ktory przyssal sie do kazdego kaloryfera ( z wyjatkiem lazienki) i ktory oblicza nam zuzycie energi cieplnej. Im wieksza cyfra ktora pokazuje, tym wiekszy przyjdzie rachunek do zaplacenia. Co wiecej, jest on w jakis sposob podlaczony do Internetu, gdzie mozemy na biezaco sprawdzac zuzycie energi cieplnej w naszym mieszkaniu. W naszym interesie lezy zatem, aby cyfra pokazywana przez naszego terroryste byla jak najnizsza. Dobra wiadomosc jest taka, ze w mieszkaniu jest i tak wystarczajaco cieplo, jesli nawet kaloryfery sa mocno skrecone w dol.
A little "terrorist" in our apartment.
2 comments:
My mamy takiego terrorystę już od wielu lat. Co więcej... nawet się do niego przyzwyczailiśmy. Jestem nawet zadowolona, bo, w zależności od zimy, mamy zawsze jakieś zwroty. W ty roku całkiem spory zwrot. Wystarczy pamiętać, że jak jest za gorąco to się zakręca kaloryfer, a nie otwiera okno (a różnie to kiedyś bywało), jak się wyjeżdża na kilka dni, to też warto przykręcić na minimum. Są miejsca, gdzie w ogóle mam wyłączony kaloryfer, np. w kuchni, gdzie od początku jak tu mieszkamy nigdy go jeszcze nie włączałam.:-) Najwięcej chyba ciągnie grzejnik w łazience, ale jest na szczęście malutki, a tam musi być cieplutko. Mimo ostrej zimy w tym roku i w poprzednim cały czas kaloryfery są włączone na 2-3 stopnie w 5-cio stopniowej skali.
My mamy 10 stopniowa skale i gdy mamy ustawione na 5 to nadal kaloryfery sa zimne. Dopiero przy 7robia sie cieple. To polega na tym, ze tutaj mieszkania sa bardzo dobrze izolowane i przy wszystkich skreconych kaloryferach temperatura jest nadal 21-22 st.
W toalecie nie mamy takiego terrorysty i tam mamy kaloryfer odkrecony na full caly rok (bo w lecie kaloryfer w toalecie jest cieply, aby zapobiegac wilgoci.
Post a Comment